Co było największą zmorą W124? Zmorą dla producenta oczywiście. Odpowiedź brzmi – odporność na korozję , jeszcze raz odporność na korozję oraz prosta, trwała konstrukcja. Mercedes przestał traktować poważnie swoich klientów gdzieś tak mniej więcej w połowie lat 90 – tych. Wcześniej reklamówki zachwalające niezawodność i zachowanie na drodze W123, prosta, średniozamożna rodzina w „beczce” tłumacząca się przed panem mechanikiem, że nie jeżdżą do serwisu, bo nic się kompletnie nie chce psuć. Ale już w prospekcie z 96 czy 97 r. widziałem tekst o tym, że młody Jan pracujący w jakiejś bogatej korporacji kupi sobie bodajże SL-a, żeby zaszpanować Agnieszce z pracy, może ta wreszcie zwróci na niego uwagę. Inny przykład – reklamówka TV z Schumacherem i tym drugim mistrzem formuły, w której w drogiej restauracji popisywali się przed sobą swoim bogactwem zamawiając coraz droższe wina, a przed drzwiami lokalu nowe meśki. Wymowne? Jeszcze jeden przykład – niedawna reklamówka, w której przystojniaczek bierze na pokład klauna ( to mógł być napad, to mógł być przecież jakiś zbok przestępca, ale nic to – reklama ma swoje prawa). Klaunem okazuje się być piękna niewiasta i ten płytki tekst – „ja chyba śnię”. Wymowne? Mercedes chyba wreszcie przejrzał na oczy. Ktoś w zarządzie doszedł do wniosku, że targetem ma być młody facet z grubym portfelem, który po kliku latach wymieni na nowszy model, piękny, nowy, modny i bez rdzy.
Golfy II, Passaty i Mercedesy W124 są coraz starsze, powoli stają się obiektami kolekcjonerskimi. Czy czekają nas czasy jednorazówek, które po 10 latach będą już tylko drogim problemem? Czas pokaże, a tymczasem takie W210, czyli następcy W124 gniją sobie w najlepsze. Już chyba prawie każdy zna kogoś, kto się przeraził na widok szalejącej zgnilizny w swojej E – klasie, C – klasie czy też dostawczym Vito. Ludzie ratują swoje luksusowe cacka i na drogach spotkać można jeszcze bardzo piękne egzemplarze, ale nie łudźmy się – to szrot! Samochód, zwłaszcza w takim zimnym klimacie jak Polska, jest tyle wart, ile jego zabezpieczenie antykorozyjne. Ponadto od połowy lat 90 – tych mercedesy są coraz nowocześniejsze, coraz lepiej wyposażone, coraz bardziej skomplikowane i wymagają o wiele więcej troski. Poważne awarie układu hamulcowego (sic!), awarie elektryki, kompresora, układów common rail, są czymś naturalnym. rdza natomiast wyraźnie upodobała sobie E – klasę. Tutaj mamy filmik na youtube, na którym widać tragicznie zgniłą E – klasę, której jeszcze daleko do pełnoletności – http://www.youtube.com/watch?v=v-T425L85uQ Jeszcze niebywała korozja na Mercedesie Vito – http://www.youtube.com/watch?v=MZs-nbY0N4o
Mam raport Dekry sprzed ładnych ośmiu lat na temat używanych samochodów i jeśli chodzi o korozję to W210 uzyskał niechlubny wynik – rdzewiał bardziej niż inne auta. 2,2 % egzemplarzy 3 – letnich miało problem z nadwoziem i był to wynik gorszy od średniej. Dla porównania Opel Omega – 1,4 %, Peugeot 406 – 1,1%, Skoda Octavia – 1,9%, Ford Mondeo – 1,5%, ale BMW 5 – 2,2%. Jeśli idzie o nadwozie to brana pod uwagę była chyba nie tylko korozja, ale wynik mówi sam za siebie. Poza tym nasz mesiek miał wyniki gorsze od średniej również jeśli chodzi o oświetlenie, napęd, zawieszenie, hamulce, ogumienie.
Poniżej zdjęcie porzuconego W210 w centrum Dąbrowy Górniczej. Słaba jakość zdjęcia, ale – kapeć na każdym kole, rdza na błotnikach, progach, na drzwiach u dołu i na górze w okolicach uszczelki ramki drzwi, na klapie, ogniska rdzy na dachu.
Zdjęcie ze strony Złomnik.pl
Ze strony W210.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz